Nazywam się Ed Kennedy. Mam dziewiętnaście lat. Jestem młodocianym taksówkarzem. Przypominam wielu młodych ludzi, których spotykacie na przedmieściach - nie mamy zbyt wielkich perspektyw ani możliwości. Poza tym czytam stanowczo za dużo książek i zdecydowanie nie radzę sobie z seksem oraz płaceniem podatków. Miło mi państwa poznać.
Ed ma rodzeństwo, które ułożyło sobie życie naprawdę imponująco w porównaniu do naszego głównego bohatera. Ma też matkę - niezwykle niewdzięczną matkę, w której zasobie słów mieszczą się głównie przekleństwie, kierowane naturalnie do synka. W domu Ed może spędzić odrobinę czasu ze swoją bratnią
duszą - śmierdzącym wprost nieprzytomnie psem Odźwiernym - popijając zazwyczaj hektolitry kawy. Kennedy ma również przyjaciół - sknerusa i skąpca Marva, zawsze wyluzowanego Ritchiego i uroczą Audrey o pięknych, chudych nogach, rozkołysanych biodrach i krzywym uśmiechu. Ta ostatnio wspomniana to cicha miłość Eda, choć ten zdaje sobie sprawę, że jego życie jest zbyt żałosne, by na nią zasłużyć. A być może to kwestia jedynie przerastającego go tchórzostwa...
Czas pomiędzy jazdami taksówką zabija graniem w karty razem z przyjaciółmi.
Dosyć zwyczajnie, czyż nie?
Przynajmniej jak do tej pory.
Przynajmniej jak do tej pory.